sobota, 24 października 2015

ROZDZIAŁ 18

ROZDZIAŁ 18

Narodziny Łapy


W następnym tygodniu Syriusz musiał wrócić do swojego letniego koszmaru. W tym roku nie odwiedziły go jednak kuzynki. W sumie to od żadnego krewnego nie otrzymał jakiejkolwiek wiadomości. Jego rodzice ani razu nie wymówili słowa Śmierciożercy. Mogłoby się wydawać, że sprawa nieco ucichła. Do czasu, gdy Black nie otrzymał listu od Jamesa
.
Syriuszu...
Zobacz sobie nowego Proroka Codziennego. Howardowie nie żyją. Mieszkali na Ottery Road, a teraz są martwi... Ataki się nasilają.
James.

Syriusz nie był tak heroiczny jak James. Właściwie to postanowił sobie, że nie będzie sobie zaprzątał głowy atakami. Martwiło go tylko to, że on, jako Black, był praktycznie całkowicie bezpieczny, natomiast jego najlepsi przyjaciele nie.
Regulus w tym roku rozpoczynał naukę w Hogwarcie, przez co stał się nie do zniesienia. Syriusz nie potrafił wytrzymać jego towarzystwa przez dłużej niż pięć minut. Jego matka i ojciec uznali, że mogą z powrotem odzyskać honor, bo ich najmłodszy syn prawdopodobnie trafi do Slytherinu, więc kupowali mu wszystko, czego chłopak tylko sobie zażyczył. Głównie jednak były to Ślizgońskie szaty, szaliki, i wszystko, co miało na sobie znaczek węża. Oczywiście, i tak nie przebijało to dwuletniej kolekcji Gryfońskich akcesoriów Syriusza. Chłopak poprzylepiał je do ścian swojego pokoju i upewnił się, że jego rodzice nie będą w stanie ich ściągnąć. Regulus drwił z tego za każdym razem, gdy przechodził koło jego pokoju. Tego razu, na dźwięk wrednego chichotu młodszego brata, Syriusz zdenerwował się i cisnął w niego Historią Magii. Zdenerwowany sięgnął po nowego Proroka Codziennego i przeczytał pierwszy nagłówek. Atak na Howardów, których syn był mugolem.
Po Howardach byli Harpersowie, Griwaldsowie, i Hodwingowie. Wydawało się jednak, że Ministerstwo nic z tym nie robi. Jedyną rzeczą, jaką zdziałali, było obwieszenie Hogsmeade i ulicy Pokątnej plakatami podejrzanych. Nad różnymi twarzami królowała oczywiście twarz Lorda Voldemorta.
Syriusz nie dostał żadnej sowy od Lupina, a po wiadomości Jamesa o Howardach przychodziły już tylko pozytywne listy, w których przypominał mu głównie o tym, żeby ćwiczył przemianę w animaga i starał się nie kłócić z kochającą rodziną.
W końcu przyszedł sierpień a trzeci rok przyjaciół w szkole był coraz bliżej i bliżej.
We wrześniu, wraz z rodzicami i bratem napuszonym jak paw w barwach Slytherinu, Syriusz pojawił się na peronie 9 i 3/4. Regulus szybko odnalazł Narcyzę w gronie swoich przyjaciół i od razu do nich poszedł.
- Powinieneś brać przykład z brata - powiedział nagle pan Black. - On nie ma problemu w doborze towarzystwa.
- Hej, Syriuszu!
Syriusz odwrócił głowę i spojrzał na Remus, który machał mu z drugiego końca peronu, wychylając się zza dwójki czarodziejów, którzy byli jego rodzicami. Jęknął, gdy państwo Black również się odwrócili, żeby zobaczyć, kto woła ich syna. Syriusz pomachał mu również i zauważył, że jego przyjaciel ma na kufrze herb Gryffindoru. Och, jego rodzice z pewnością by się ucieszyli, gdyby na jego walizce również widniał taki znak.
Nie odezwali się do niego nawet słowem. Odprowadzili Regulusa do ekspresu i przeszli z powrotem do świata mugoli. Syriusz, lekko oszołomiony wszedł do pociągu i powlókł się do przedziału, zajętego jak zwykle przez Petera (powiedział, że spytał Dunga czy z nimi usiądzie, ale on odmówił) i powiedział cześć do Jamesa, który również tam siedział w ciszy.
- Cześć - odpowiedział mu okularnik, uśmiechając się lekko.
Minęła minuta, a może dwie, gdy drzwi przedziału znów się rozchyliły i wszedł do nich Remus. Zajął miejsce obok Petera.
- Bertha Jorkins sądzi, że wiem, czym jest mały sekrecik Avery'ego - odparł chytrze, kładąc ręce na kolanach. - On ma ponoć problem z pęcherzem, usłyszała to od tych pierwszaków, którzy dzielili z nim pokój.
- Wiedziałem to! - powiedział Syriusz, powstrzymując się od śmiechu.


- Pójdę pierwszy - powiedział ochoczo James, stanął na środku pokoju i zamknął oczy. Zapadła cisza, ale nic się nie stało.
- Nie koncentrujesz się - mruknął Remus.
- Oczywiście, że się koncentruję - syknął Potter. - Robię wszystko, co każe ta głupia książka i...
- Pozwól mi spróbować - wszedł mu w słowo Syriusz. Pchnął lekko przyjaciela w stronę łóżek i zajął jego miejsce po środku dormitorium. Miał sporo czasu na myślenie o sobie przez te lato. W końcu i tak nie miał ciekawszych rzeczy do roboty. Zamknął oczy i skupił się mocno. Słyszał głos Remusa, jednak był on dziwnie odległy, jak gdyby odcięty od rzeczywistości.
Był Syriuszem Blackiem. Najlepszym przyjacielem Jamesa Pottera. Szkolnym rozrabiakom. Był najlepszy w klasie w Obronie Przed Czarną Magią. Był w Gryffindorze i jego rodzice nie mogli się z tym pogodzić. Regulus został przydzielony do Slytherinu na dzisiejszej ceremonii i przywrócił dobre imię rodzinie. Jego rodzice znienawidzą go jeszcze bardziej za to, że nie jest taki jak jego młodszy brat. Nienawidził swojego domu. Nienawidził swojego nazwiska. Nienawidził swojej rodziny. Nienawidził Narcyzy i jej siostrzyczki Bellatrix. Nienawidził tego, że niczego nie mógł im zrobić. Nienawidził tego, że ma dopiero trzynaście lat i nie może zrobić nic, żeby pomóc Dumledore'owi! Nienawidził Regulusa za to, że trafił do Slytherinu! Nienawidził Jamesa za to, że miał idealną rodzinę! Nienawidził Remusa za to, czym był! Był...
Psem.
Syriusz odskoczył w bok ze zdziwieniem.
- Co? Co to jest? - zapytał podekscytowany James. Jednak jego głos był tak daleko. Nie słyszał go teraz.
Był Syriuszem Blackiem. Miał czarne włosy i bladą skórę. Był bardzo wysoki jak na swój wiek. Nie potrafił usiedzieć w miejscu, zawsze musiał o czymś mówić...
Czarny pies.
- Co do cholery... - syknął Syriusz.
- Co się dzieje? - szepnął Remus do Jamesa, jednak okularnik wzruszył ramionami.
Był Syriuszem Blackiem...
Czarny pies. Był dużym, czarnym psem.
- WIEM, CO TO JEST! - krzyknął Syriusz, próbując wyrwać się z oszołomienia. - WIEM, CO TO JEST!
- Ciiiii! Syriuszu, nie sądzę, że chcesz obudzić całą Wieżę...
- JESTEM PSEM! JESTEM PSEM!
Ręce mu drżały. James stał przed nim, nerwowo próbując przywrócić go do rzeczywistości. Jednak Syriusz tylko uśmiechnął się szeroko i poklepał go po plecach.
- Twoja kolej, stary. Ja odrobiłem swoją pracę domową.

Dopiero kilka dni przed Halloween James stwierdził, że jest gotów spróbować na nowo ze swoim zwierzęciem. Remus nie wierzył w to, że Potter odniesie sukces tak szybko, jak zrobił to Syriusz. Okularnik oznajmił im już, że jego zwierzęciem jest jastrząb, tygrys, lew i niedźwiedź.
W końcu jednak James stanął po środku dormitorium, zamknął oczy i postanowił, że zrobi to tym razem. Myślał długo i ciężko, a trójka jego przyjaciół stała dookoła i czekała, aż Potter oznajmi im jaką formę przybierze jego zwierzę z takim entuzjazmem, z jakim zrobił to Syriusz. Ale stał tak przez godzinę i w ogóle się nie odezwał. Nagle jednak chwycił różdżkę, zmrużył oczy a na jego twarzy pojawił się grymas. Podszedł spokojnie do łóżka, usiadł na nim i westchnął głęboko.
- Nigdy nie zgadniecie.
- Co? Co to jest? - zapytał Syriusz. James spojrzał na niego z rozczarowaniem w oczach.
- Jestem sarną.
- Czym?
- No wiesz, taką dużą sarną, z porożami.
- Chodziło ci o jelenia? - poprawił go Remus.
- Och, tak, właśnie - mruknął James, nadal przekonany, że z tygrysem byłoby o wiele zabawniej.




Co do gifa, to wyobraźcie sobie Syriusza jako takiego małego labradorka... :D

2 komentarze:

  1. Niedługo tutaj dotrę - jestem w trakcie czytania. Piszę jednak komentarz, ponieważ czułam się dziwnie, widząc, że pod Twoimi postami jest tak mało komentarzy. Często wcale ich nie było.
    Piszesz świetnie! Ludzie powinni to zobaczyć! :D
    Nie chodzi tutaj tylko o Twój styl (który jest genialny :*), ale o samą historię. Bardzo podoba mi się taka wersja. Kiedy autorzy piszą o Huncwotach, przeważnie zaczynają od 5. klasy i jest to kolejna nudna historia wielkiej miłości Jamesa do Lily lub po prostu zbiór rozterek i pustych myśli dziewczyny. Kocham czasy Huncwotów i wszystkich bohaterów związanych z nimi, ale po jakimś czasie to się zaczyna robić nudne. Bardzo podoba mi się, że tak, jak należy, zaczynasz od początku. :)
    Od razu zakochałam się w Twoim opowiadaniu i na pewno zostaję na dłużej ♥
    Pozdrawiam Cię i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, takie komentarze są niesamowicie miłe! Dziękuję baaardzo, mam zamiar pokazać historię przyjaźni Huncwotów od początku do końca :) w takim razie ja życzę miłego czytania! :D

      Usuń