czwartek, 24 września 2015

ROZDZIAŁ 13

ROZDZIAŁ 13

Rycerze Walpurgii


Minął miesiąc. Żadnego listu od Petera. Remus wysłał urocze zdjęcie swojego domu. James z kolei wysyłał list praktycznie co tydzień, opisując dokładnie wszystko, co się u niego działo.

Syriuszu,
Jak u ciebie i twojej cudownej rodziny? Sprite mówi ci cześć. Powiedziała, że zaczęła lubić Stworka. Nigdy go nie spotkała, ale uznała że to fascynujące słyszeć o innym skrzacie domowym, bo żadnego innego nie zna. Wendy w końcu odpisała nam na list, wzięła ślub. Powiedziała, że potrzebuje wszystkie rzeczy ze swojego pokoju, więc jeśli do nas przyjedziesz (a byłoby super) to twój pokój będzie wolny od różowego. Wiem że cię drażnił. Wszystkich drażnił. Oprócz Wendy. Napisałem do Remusa, odesłał mi zdjęcie. Też je dostałeś? Powiedział że wkrótce wyśle nam zdjęcie lasu który rośnie za jego domem, bo jest piękny. Nie dostałem nic od Petera. Liczę na to, że odpiszesz mi, jeśli pozwolą ci na to twoi ukochani rodzice. Mam nadzieję, że jeszcze żyjesz. Aha, i nie wysyłaj mi więcej łajnobomb.
James

Właściwie, Syriusz całe swoje wakacje spędził siedząc na podłodze lub łóżku i gapiąc się w ścianę. Narcyza i jej dwie siostry odwiedziły go na tydzień. To było piekło. Ona i Bellatrix obrzucały go nienawistnymi spojrzeniami na każdym kroku. Słyszał jak Narcyza mówi swojej siostrze, że wszyscy myślą, że jakoś wkupił się do Gryffindoru. Że należy do Slytherinu.
Och, czyżby?
Andromeda była jedyną przyjazną osobą. Godzinami grali w szachy czarodziejów, które Syriusz otrzymał od Potterów na święta. Opowiedział jej o wszystkich przygodach, w tym o tej w gabinecie Kleina.
- Mówił coś o jakichś ważnych sprawach, o swoich ludziach...
- Klein jest przyjacielem mojego ojca - powiedziała Andromeda, przesuwając o dwa miejsca swoją królową. - Mówił mu o tym samym parę dni temu. Widocznie mówi to wszystkim. Malfoyom, Weasleyom, Crabbom, Goyle'om, Nottom, no wiesz... Rodzinom czystej krwi. Mówił, że jakiś mężczyzna... jak on go nazwał... nie pamiętam, ale on gromadzi grupę ludzi, organizuje niedługo jakiś zlot... Nie mam pojęcia po co.
- I wszyscy się zgodzili?
- Większość z nich, ale nie Potterowie. I Weasleyowie. Artur i Molly będą mieli dziecko!
- To dobrze - mruknął Syriusz, nie mając pojęcia, kim są Artur i Molly. Właściwie go to nie obchodziło. Nie był zaskoczony, że Potterowie nie zgodzili się na coś, na co zgodziła się reszta rodzin czystej krwi czarodziejów.
- To nie brzmi dobrze - dodała Andromeda. - Mój tata powiedział, że o tym pomyśli. Ale znasz go. Nigdy nie przejdzie na... No wiesz, ciemną stronę magii.
- Ciemną stronę? - zapytał Syriusz. - Co masz na myśli? Zlot złych czarodziejów?
- Tak - kontynuowała Andromeda - Klein nazwał ich Rycerzami Walpurgii*. Nie mam pojęcia co to. Brzmi trochę jak nasze motto, nie sądzisz? Toujours Pur.
- Nasze motto? - prychnął Syriusz. - Miałaś na myśli ich motto.
- Trochę mnie to martwi - powiedziała, przesuwając króla. - Wiesz, to nie brzmi jak jakiś rodzinny piknik. Rycerze Walpurgii? Zlot złych czarodziejów? Sekret tylko dla rodzin czystej krwi? Gdybym tylko przypomniała sobie imię tego mężczyzny... W sumie brzmiało to bardziej jak przydomek. Lord Voldemort? Tak, chyba tak...
Syriuszowi nie było przykro kiedy kuzynki musiały jechać do domu, ale rozmowa, którą przeprowadził z Andromedą dała mu dużo do myślenia. Coś się działo. Andromeda miała rację, to nie był rodzinny piknik.
Zaczął przeszukiwać swój umysł, próbując skojarzyć skąd znał tamto nazwisko, jednak na nic to się nie zdało. Nie potrafił sobie tego przypomnieć.
Był koniec lipca, kiedy jego ojciec w końcu wezwał go do salonu. Usiadł w fotelu naprzeciw niego. Orion sączył piwo kremowe z butelki, jednak nie zaoferował drugiej swojemu synowi. Obracał ją w palcach, wpatrując się w Syriusza. W drugiej ręce miał coś innego. To był list.
- Syriuszu, otrzymałem list od Potterów - zaczął. - Ich syn chce żebyś odwiedził ich pod koniec wakacji.
- Mogę jechać? - zapytał natychmiast.
- O tym właśnie chciałem z tobą porozmawiać. - Jego ojciec nie utrzymywał kontaktu wzrokowego. Syriusz uśmiechnął się do siebie. - Niedługo odbędzie się zlot rodzin czarodziejów czystej krwi. Jesteśmy do ich dyspozycji, dlatego będziemy nieco bardziej obserwowani, przez co i bardziej ostrożni. Twoi kuzyni powiedzieli nam, że kolegujesz się z osobnikami półkrwi, szlamami...
-  Oni są ludźmi, oni wszyscy są normalnymi ludźmi! A najlepsza uczennica w klasie jest mugolakiem - Syriusz zaczął ich bronić.
- Mugolakiem? Czy mój syn właśnie wypowiedział słowo mugolak? Oj, Syriuszu, Syriuszu... Zmieniłeś się. - Pan Black westchnął i spojrzał z powrotem na list w dłoni. - Potterowie nie przyjęli zaproszenia na zlot. W przeciwieństwie do nas. A to oznacza, że zabraniam ci utrzymywania kontaktów z tym dzieciakiem. I resztą twoich małych przyjaciół.
- A więc chcesz, żebym był wyrzutkiem? - warknął Syriusz.
- Nie. Chcę żebyś miał odpowiednich przyjaciół. Spędź nieco czasu z Narcyzą. W jej gronie jest wiele osób, które z pewnością chciałyby cię poznać - pan Black przerwał i wrzucił list do kominka. - Jeśli wiesz co jest dla ciebie dobre, to powinieneś iść do Dumbledore'a zaraz na początku września i poprosić o przeniesienie cię do Slytherinu. Mamy dobre imię do utrzymania, i nie pozwolę aby mój smarkaty syn je zepsuł.
Syriusz spojrzał na niego. Nienawidził go teraz bardziej niż kiedykolwiek. Powiedział przez zaciśnięte zęby "Tak, proszę pana" i puścił się biegiem przez schody, zgarniając po drodze rodzinną sowę. Zatrzasnął za sobą drzwi, sięgnął po kawałek pergaminu i zaczął pisać drżącą ręką.

James,
Tata dostał twój list. Zabronił mi kontaktu z tobą. Więc, oczywiście, musimy porozmawiać.
Mam ważne informacje. Moja kuzynka opowiedziała mi o tym całym mrocznym zlocie. Moi rodzice mnie wykończą! Pomóż mi! Przyjedź i mnie stąd porwij! Nie będzie ich to obchodziło.
Syriusz

Przywiązał list do nóżki sowy i wypuścił ją przez okno. I zaczął cierpliwie czekać na odpowiedź. Musiał być jakiś szybszy sposób komunikacji, którego nie odkryliby rodzice.
Poddał się w końcu, zdając sobie sprawę z tego jak głupie było myślenie, że James odpisze mu tak szybko, więc położył się na łóżku i zaczął myśleć o Rycerzach Walpurgii. Wiedział, że już gdzieś o tym słyszał. Czy to nie Klein opowiadał o tym Snape'owi? To musiało być wtedy. Klein miał odwiedzić wszystkie rodziny czarodziejów czystej krwi... On był czysty. Ale Potterowie się sprzeciwili. Nigdy się nie zgodzą. Co się z nimi stanie?
Och, gdyby tylko uważał na historii magii. Czy nic takiego nie miało wcześniej miejsca? Walpurgia. Czym, do cholery, była Walpurgia?
Ogień zapłonął w jego sercu. Wiedział, że musi coś zrobić. O tak, pójdzie do Dumbledore'a jesienią. Ale nie poprosi go o przeniesienie do Slytherinu.

Trzy dni później otrzymał dwa listy - odpowiedź od Jamesa i kolejna kartka od Remusa.

Syriuszu!
Pozdrowienia z lasu! Wysyłam ci zdjęcia!

Syriusz odłożył list Remusa na bok i otworzył ten od Jamesa.

Syriuszu:
To nie są dobre wieści. Też myślisz, że to ma jakieś powiązanie ze Smarkerusem i Kleinem? Klein odwiedził mój dom z jakimś Dołohowem. Mówili o jakimś zlocie. Tym samym? Pewnie tak. Nie wiem dokładnie co odpowiedzieli im rodzice. Rodzice chcieliby po ciebie przyjechać, ale nie mogą, wiesz o tym. Widzimy się za miesiąc. Nie pisz ponownie, twój ojciec może przechwycić list i może być jeszcze gorzej.
James



*Rycerze Walpurgii - pierwotna nazwa Śmierciożerców, jeszcze za czasów szkolnych

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz